Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi blasiaczek z miasteczka Verwood. Mam przejechane 76435.57 kilometrów w tym 611.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 102101 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy blasiaczek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

>300 km

Dystans całkowity:957.73 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:42:02
Średnia prędkość:22.79 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:36 m
Suma kalorii:16081 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:239.43 km i 10h 30m
Więcej statystyk
  • DST 307.75km
  • Czas 13:43
  • VAVG 22.44km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Marin Four Corners
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kanał Bristolski

Niedziela, 19 lipca 2020 · dodano: 22.07.2020 | Komentarze 0

Najdłuższa trasa w tym roku. Celem było pokonanie 300 km oraz dojechanie nad Kanał Bristolski. Zrobiłem to w Burnham-on-Sea. 

Poranek:


Barwick:


Montacute:


Gdzieś niedaleko Bridgewater:


Bridgewater:




Burnham-on-Sea:

Huntspill River:


High Ham mill:


Okolice Shaftesbury:




  • DST 11.47km
  • Czas 00:30
  • VAVG 22.94km/h
  • VMAX 32.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 181kcal
  • Podjazdy 36m
  • Sprzęt Trek ZX 6500 "emergency"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy

Poniedziałek, 4 września 2017 · dodano: 11.09.2017 | Komentarze 0


Kategoria >300 km, 0-30 km


  • DST 301.51km
  • Czas 14:37
  • VAVG 20.63km/h
  • VMAX 56.35km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 8400kcal
  • Sprzęt LeMond Etape
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierścień 1000 jezior dzień II

Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 10

Trasa: Giby - Augustów - Raczki - Wieliczki - Olecko - Wydminy - Giżycko - Wilkasy - Szymonka - Pszczółki - Ryn - Mierzejewo - Zalec - Użranki - Mrągowo - Gązwa - Zyndaki - Wola - Reszel - Ryn Reszelski - Lutry - Żardeniki - Jeziorany - Wójtówko - Radostowo - Dobre Miasto - Zagony - Lubomino - Wapnik - Świękitki

Do Augustowa jadę w grupie, część nocy postanawiam spędzić w towarzystwie gdyż nie lubię jeździć nocą samemu. Tempo wysokie, na liczniku ciągle ok 30 km/h ale warunki sprzyjają takiej jeździe, po przejechanych 300 km nie sprawia to jeszcze większego problemu. 
W Augustowie znajdujemy punkt kontrolny bez obstawy. Za to jest woda mineralna, kawa, herbata no i toaleta, co akurat się w tej chwili przydało. Mniej więcej od północy zaczął mnie boleć brzuch, czułem pewien dyskomfort. Postój nie był długi ale wizyta w Augustowie jakoś się przeciągnęła, jedziemy dalej kierując się na północ w stronę Raczek. Jeszcze przez parę kilometrów trzymam się grupy po czym robię postój na sikanie więc znowu zostaję sam. Noc jeszcze ciemna ale za Raczkami już się minimalnie przejaśnia, ciągle bez wiatru więc jazda jest płynna i w zasadzie bez przystanków. 

Na kilka kilometrów zaczął mnie łapać sen ale postanowiłem trochę z nim powalczyć zwłaszcza że nie doszło do sytuacji, że się bujam na rowerze albo oczy się same zamykają. Robiło się też coraz jaśniej więc sprawa była trochę łatwiejsza.
W Olecku robię przystanek na Orlenie na kawę i zapiekankę. Hot-dogi wyjedli, nie było ciepłych a na czymś ciepłym mi zależało. Kilkunastominutowy postój na Orlenie pomógł odzyskać trochę sił a ciepła kawa z zapiekanką na chwilę pomogły przy bólu brzucha więc ruszam dalej tempem może nie powalającym ale przyzwoitym. Niestety do kolejnego punktu kontrolnego w Wydminach droga ciągnie się niemiłosiernie, ciągle jakieś górki, trochę porannego wiatru a ja już marzę o spaniu. Dojechałem dopiero o 5:35, słońce już świeci, jasno zupełnie. Zjadłem zupę i położyłem się na chwilkę. Nie wiem ile spałem ale parę minut po szóstej byłem znowu na trasie. Dziwne ale po tym odpoczynku całkowicie odzyskałem siły, praktycznie do Rynu jechałem w przedziale 25-30 km/h.

Od Rynu niestety znowu górki i siły trochę opadły, przed Mrągowem wypadek, strażak skierował mnie na jakąś alternatywną drogę, zapewniał, że to kawałek, nie wspomniał nic, że to był kawałek ale szutrówki więc nie dosyć że straciłem trochę czasu to jeszcze sił na jazdę po piachu i kamieniach.

Do Mrągowa dojechałem o 10:20. Panował już niezły upał, do tego duchota i drobny deszczyk szybko zamieniający się w parę - strasznie niekomfortowo. Postój na punkcie możliwie jak najkrótszy i rozpoczynam ostatnie 100 km, jak się później okazało to najgorsze 100 km całej trasy i nie chodziło tu o postępujące zmęczenie ale ukształtowanie terenu i jakość nawierzchni. Non stop podjazdy, niektóre dość długie i strome pokonywane z prędkością 10 km/h. Zjazdy natomiast po części tak fatalne, że trzeba było non-stop zaciskać hamulce i powoli zjeżdżać. Doszedł do tego chwilami jeszcze większy upał oraz szybka burza z deszczem. Ostatnie 20 km dość łatwe ale strasznie się dłużyły. Nie myślałem, że ten odcinek zajmie ponad 5 godzin, na metę w Lubominie wjechałem o 15:55 w pełni usatysfakcjonowany. Wyścig uważam za bardzo udany, przed wszystkim bez defektów i kontuzji. Pogoda sprzyjała chociaż z perspektywy czasu stwierdzam że warunki były ciężkie a teren jak na taki dystans do najłatwiejszych nie należał.


Medal ukończenia wyścigu Pierścienia 1000 jezior
Medal ukończenia wyścigu Pierścienia 1000 jezior © blasiaczek


Kategoria >300 km


  • DST 337.00km
  • Czas 13:12
  • VAVG 25.53km/h
  • VMAX 56.35km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 7500kcal
  • Sprzęt LeMond Etape
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierścień 1000 jezior dzień I

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 2

Trasa: Świękitki - Lubomino - Łaniewo - Lidzbark Warmiński - Rokitnik - Wozławki - Bisztynek - Sątopy - Reszel - Święta Lipka - Kętrzyn - Stara Różanka - Nowa Różanka - Solanka - Silec - Surwile - Sztynort - Harsz - Pozezdrze - Kruklanki - Jeziorowskie - Banie Mazurskie - Boćwinka - Grabowo - Gołdap - Jurkiszki - Pluszkiejmy - Dubieniki - Lenkupie - Wiżajny - Rutka-Tartak - Szypliszki - Smolany - Sejny - Giby

Plan na wyścig był prosty: ukończyć i zmieścić się w limicie czasu. Rozpoczynamy startem honorowym ze Świękitek do Lubomina, grupa liczy prawie 50 zawodników, każdy jedzie spokojnie bo i tak w Lubominie będzie krótki postój i start sześcioosobowymi grupami co 5 minut. Ja wylosowałem grupę drugą a więc start o 8:05. Szybkie rozdanie nadajników GPS i startujemy, w moim przypadku start bardzo spokojny, czuję respekt przed takim dystansem i wiem, że jeszcze zdążę się zmęczyć przez najbliższe 32 godziny. Do tego od rana wysoka temperatura, pełne słońce i nasilający się wiatr, który przez większość dystansu był albo boczy albo niesprzyjający.

Po odjechaniu kilku kilometrów postanawiam się zatrzymać i zmienić miejsce umocowania GPS, pod siodełkiem jest niewygodnie bo obciera mi uda. Z mojej grupy zostaję sam i jadę swoim tempem dzięki czemu szybko doganiają mnie kolejno startujące grupy aż w końcu doganiają mnie ostatni startujący zawodnicy - to znak, że albo ja jadę za wolno albo pozostali nadali szybkie tempo już na pierwszych kilometrach. Nie ma jednak tego złego, na pierwszy punkt kontrolny umiejscowiony na rynku w Reszlu docieram bez pomyłki - niektórzy się zapędzili i musieli kilka kilometrów wracać, niektórzy chwilę dłużej błądzili po miasteczku a więc do tej pory straty nie są duże, przynajmniej do kilku osób. 

Postój trwał krótko, uzupełnienie bidonów, jedzenie i ruszam dalej. Parę kilometrów za Reszlem doganiają mnie zawodnicy z mojej grupy, którzy postali na PK chwilkę dłużej. Jadę trochę z nimi ale tempo jest nie moje więc powoli mi odjeżdżają, chociaż przez kilka ładnych kilometrów mam ich w zasięgu wzroku. 

Do kolejnego PK na 157 kilometrze bez żadnych rewelacji, jednostajna jazda przez całkiem ciekawe okolice, kilka krótkich przystanków na potrzeby fizjologiczne i zerknięcie na mapkę. Trasa szybko mija i o godzinie 14:45 jestem na punkcie w Kruklankach., gdzie odpoczywa spora grupa zawodników. Punkt żywieniowo-kontrolny bardzo fajnie umiejscowiony nad jeziorem, można się trochę ochłodzić i umyć -  na czole sama sól. 

Po kilkunastu minutach spędzonych nad wodą ruszam dalej. Chwilę odpocząłem i podjadłem sobie więc pierwsze kilometry pokonuję dość leniwie ale kilometry jakoś uciekają. Wciąż gorąco ale już nie tak jak w południe, wiatr wciąż wieje. Do Bani Mazurskich droga o średniej jakości nawierzchni ale i tak do tej pory drogi całkiem przyzwoite. Od Bani położony nowy asfalt, jedzie się bardzo dobrze, byłoby lepiej gdyby nie wiatr ale nie ma co narzekać. W nogach prawie 200 km ale jakoś nie odczuwam tego, być może dlatego że mam w świadomości, że do przejechania jeszcze ponad 400 km. Ważne, że jedzie mi się dobrze i bez wszelakich problemów.

Problem pojawił się dopiero w Gołdapii - ze znalezieniem punktu kontrolnego. Na mapce umiejscowiony był w centrum miasta, w rzeczywistości poza miastem nad jeziorem, informacja o zmianach oraz korekta do mapy oczywiście była ale umknęło to mojej uwadze co zaowocowało stratą około 20 minut na bezsensowne jeżdżenie po mieście. Na punkcie byłem o 17:49 Postanowiłem ta stratę nadrobić brakiem dłuższego postoju na punkcie, jedynie uzupełnienie bidonów, coś na ząb i jadę dalej. 

Po kilku kilometrach dogania mnie grupka zawodników, którzy posiedzieli chwilę na punkcie, tak jak poprzednio - chwilkę jadę z nimi po czym odpuszczam, gdyż nie jest to moje tempo. Spotykamy się ponownie na kolejnym punkcie w miejscowości Rutka-Tartak, który zaliczyłem o 20:08. Punkt kontrolny umiejscowiony jest w restauracji, dostajemy ciepłą pomidorówkę. Posiedziałem może z 10 minut, nie widzę sensu dłuższego przystanku zwłaszcza że przede mną duży punkt kontrolny w Sejnach.

W drodze do Sejn zrobiła się bardzo spokojna atmosfera, wiatr ucichł, temperatura znacznie spadła, słońce szybko chyliło się ku zachodowi, jednym słowem warunki idealne na jazdę. Parę kilometrów przed Sejnami zapanowała szarówka, dopiero teraz postanawiam włączyć lampkę. Tu postanawiam spocząć trochę dłużej, zjadam kurczaka na ciepło, wypijam kawę, biorę chłodny prysznic i przebieram się w czyste ubrania na nocną jazdę. Od razu inne uczucie być czystym po całym dniu jazdy. Chwilkę sobie jeszcze poleżałem, spać mi się nie chciało więc stwierdziłem, że dłuższy postój jest zbędny więc około 23:20 ruszam. Wraz ze mną rusza grupka 6-7 zawodników. Tradycyjnie chwilę jadę z nimi po czym odpuszczam ale dość długi czas widzę przed sobą czerwone lampki. 
Północ nastaje, gdy jestem w okolicach miejscowości Giby, pewnie między Gibami a Augostowem - dokładnie nie kontrolowałem.


Tuż przed startem
Tuż przed startem © blasiaczek
Pierwszy PK - Reszel (88 km)
Pierwszy PK - Reszel (88 km) © blasiaczek
Święta Lipka
Święta Lipka © blasiaczek
Gołdap
Gołdap © blasiaczek
Kruklanki - drugi PK (157 km)
Kruklanki - drugi PK (157 km) © blasiaczek
Sejny - półmetek
Sejny - półmetek © blasiaczek


Kategoria >300 km